Tymczasem w nowym Snape Manor. |
Bitwa. |
Kocham te graficzne bugi. |
SERIO. |
Surprajz! Wrócił dorosły już Bradley! Bradley: Tęskniłem. Ruth: ten, no... ja też. |
Bradley: ochajtamy się w końcu? Ruth: No nie wiem. |
Bradley: Czemu? Ruth: Wiesz, musiałabym cię zabić, jak już urodzę dzieci... |
Bradley: Że co?! Ruth: Nic. Chodź do łóżka. I poszli. |
Tymczasem Severus, zgorszony przez wnuczkę, budował igloo. |
Ruth: No i wiesz, Dulcyneo, ja naprawdę musiałabym go zabić. |
Ruth: To dla jego własnego dobra. |
Dulcynea: Może sobie pójdzie, jak będę ją ignorować... |
Bradley został tez na śniadanie! |
A Ruth, cóż... |
Zaczęła poznawać uroki macierzyństwa. |
Ruth: Weź się odwal, co? Gorzej już być nie może. Den: Uwierz mi, może. |
W każdym razie Ruth ma dodatkowo "MY PRECIOUS", więc zdecydowałam, że raz w tygodniu będę jej kupować coś z działu rzeźb. Co tydzień coś droższego, ha! W końcu uzależnienie postępuje, nie? |
Ruth: chyba wezmę kąpiel. Den: Tak, do dobra myśl, ale... |
Ruth: Co? Den: Nie, nic. |
Den: mogłaś chociaż zdjąć buty, czy coś. |
Ruth: Odczułam właśnie nagłą potrzebę przebrania się w inne ciuchy. |
Ruth: I pogłaskania się po brzuchu, why not. |
Den: okej, czas zacząć pracę nad tym, żebyś urodziła bliźniaki. Skoro i tak dostałaś wolne w pracy, będziesz oglądała programy dla dzieci. Ruth: Okej. I to tyle? |
Den: Nie, kot zgubił szczura, którego wcześniej złapał. |
Ruth: Ty tak serio? |
Ruth: Tak. Ty tak serio. Ugh. |
Ruth: To dziwne. |
Ruth: Ale znowu poczułam potrzebę przebrania się. Akurat w środku nocy, jak spałam. |
Ruth: przeproszę się z moim wymyślonym przyjacielem, dawno go nie widziałam. |
Flufik: no, najpierw wyrzucę ci śmieci na podłogę, a teraz... |
Flufik: URODZINY. Ruth: Nic się nie zmieniłeś. |
Flufik: Za to ty masz od cholery zmarszczek. I przytyłaś. Ruth: Za to ty na zawsze będziesz wymyślony, nikt inny cię nie zobaczy. |
Ruth: jesteś skazany na gadanie ze mną! |
Flufik: Od tego dobrobytu poprzewracało ci się w dupie. |
Ruth: Czekaj, powiem ci coś. |
Ruth: Jestem teraz wróżbitką i wyczuwam tutaj... |
Ruth: ...srogie niedoklepanie. Flufik: Mogłem być cały czas maskotką. |
Den: dobra, nie opierdzielaj się, kupiłam ci trochę jabłek. Ruth: I co? Den: No i jedz, nie? |
Ruth: Done. Nie wiem, czemu to ma służyć. Den: Po prostu mi zaufaj. |
Ruth: Ok, wracam do oglądania bajek. Dżizas, weź mi wyjdź sprzed ekranu! Flufik: Nie. |
Flufik: Zatrzymałaś się na rozwoju mentalnym dziesięciolatki? |
Ruth: To by wyjaśniało, czemu gadam z maskotką. Flufik: W sumie. |
Z tego wszystkiego aż zaczęła rodzić. |
Zgarnęłyśmy taksę i pojechała do szpitala. |
Urodziły się bliźniaki, Draco i Hermiona! Pojawił się nawet ojciec dzieci... oczywiście po wyjściu ze szpitala położył dziecko na podłodze. |
I Drakuś teleportował się na podłogę do domu. |
Den: hej, zaraz, ktoś ty? Marina: Opiekunka, dziecko nie może być same w domu. WTF JUST HAPPENED |
PATRZCIE, JAKI DŻĘÓDER. |
Bałwagnom Bittertotter: eh, nowy odcinek szansy na sesję zaliczoną w lipcu sam się nie obejrzy. |
Jutro jadę na wykopy.